Budzę się rano (była dziś 3.30) i nie wiem co sama ze sobą robić.
Jestem samotna w dużym domu i czuję się fatalnie z tym.
Wymyśliłam bloga. To tak jak pamiętnik. Tylko bardziej ekshibicjonistyczny. Obrzydliwość.
Ale widocznie tego potrzebuję.
Odkąd zostalam sama nie mogę odnaleść się w życiu. Nie mam dla kogo organizowac dnia, szukać rozwiązan. Czuję się niepotrzebna.Paskudnie.
I jest mi ciężko na duszy. I to wszystko przez jednego głupiego faceta. Tzw związek z rozsądku. Dla niego taki został, a ja idiotka się przez 11 lat coraz bardziej rozkochiwałam.
Jak to baba. Emocje. Paskudna rzecz. Nie mogę pozbierać sie od Lutego.
A miałam być taka twarda.
Z tego wszystkiego zapomniałam co było celem załozenia bloga.
Szukanie PRZYJACIELA. Przez Sympatię.pl
Tylko tam jakoś lekko dziwnie. Wszystko ściśle tajne i poufne. Choć akurat fotek nie szczędzą. Ale już o sobie to tylko jakieś wiersze, mądre myśli, cytaty filozofów.
A ja akurat jestem taka od prozy. Życia.
Eksploruję i eksploruję i tylko takie minus 30tki do mnie piszą więcej niż 1 zdanie.
Ale od początku. Wzięłam się i zarejstrowałam z tej rozpaczy czy desperacji. Jak zwał tak zwał.
Napisałam cały elaborat. I się zaczęło. Czyli komentarze do mojego tekstu. Tak więc po miesiącu mam juz 1/4 opisu mojego profilu bo powolutku kasowałam kolejne akapity.
Np. Małżeństwo. Kliknęłam, że cenię i szanuję to goście od razu teksty, że mi się w głowie przewraca.
Czy coś jest ze mną nie tak? Katoliczka i co mam sobie trumwirat fundować bo w modzie?
Od nastu lat nie mam obrączki i nie przeszkadzało mi kochać aż do śmierci (wygląda na to, że tylko mi). Ale małżeństwo jako instytucję zapewniającą stabilizację szanuję i popieram.
I dobrze. Przynajmniej nie muszę teraz przechodzić przez rozwód. Wystarczy, że "majątek" dzielimy.
Ciekawe dlaczego mężczyzni jak odchodzą to od całego inwentarza żywego: żony, dzieci, psów mimo ze sami zrobili/kupili? Zabierają tylko nieożywione czyli auto, kompa, karcher, wiertarki.
O noże walczą jak lwy.
No pędzę do śniadanka.